top of page

Pizza, pranie i podatki. Przewodnik po autentycznym Neapolu.

  • EtnoEko
  • 11 cze
  • 19 minut(y) czytania

Neapol to mieszanka wybuchowa. Trochę baśń, trochę kryminał, z wątkiem obyczajowym. Miasto tylko dla koneserów. W Neapolu sprawdzają się stereotypy, choć świadczą one wyłącznie o autentyczności miasta. Neapol to żywe muzeum pod Wezuwiuszem. Zwyczajne życie w niedopieszczonej przestrzeni.


Neapol – dla jednych brzydki, śmierdzący i brudny. Dla innych piękny, autentyczny, kwintesencja lokalności. Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy. Uwielbiam takie proste przyjemności, niepolane żadnym niepotrzebnym lukrem. Być może to wychowanie na robotniczym osiedlu, ale podoba mi się zwyczajność, wręcz ludyczność tego miasta. Neapol przypomina mi polską mentalność. Tę z przełomu wieków, okresu transformacji, czasu, kiedy Polska przekraczała granicę Wschód-Zachód. Neapol to setki kościołów, spora religijność, często ‘na pokaz’. Obdrapane mury, ciemne zaułki, śmieci i psie odchody na ulicach. Starsze panie wyglądające przez okno w kwiatowych fartuchach. Wszechobecne pranie i sklepy z modą używaną. Upodobanie do loterii, telenoweli i włoskiej wersji Mango Gdynia. Sprzedawcy wózkowi i kobiety z papierosem w ustach. Murale, mafia i piłka nożna.


Stare miasto Neapolu – bazaltowe płyty i kamienice z wulkanicznego tufu


Neapol to stolica Kampanii i trzecie największe miasto Włoch. Tutejsza starówka jest największa w Europie i uznana za światowe dziedzictwo UNESCO. Nie jest to jednak układ starannie odremontowanych kamienic wychodzących od kolorowego rynku. To ogromny obszar, na który składa się wiele dzielnic Neapolu. Sieć wąskich uliczek, pełnych chaosu, gwaru, czasami wręcz mroku. To wybudowane (częściowo) jeszcze w XVI wieku kamienice, nierzadko podniszczone, obdrapane i dziurawe. To monumentalne budynki w stylu hiszpańskiego czy włoskiego baroku i zabytkowe kościoły. To kolorowe krużganki, antyczne termy i średniowieczne kolumny. Centro Storico jest niepretensjonalne. Nie stanowi jedynie wizytówki miasta, podrasowanej pod turystów, ale jest żyjącą tkanką miejską, gdzie swoją codziennością dzielą się z nami Neapolitańczycy. Na Starówce handluje się warzywami, mięsem i rybami. Suszy się upraną bieliznę, gra w piłkę, plotkuje z sąsiadką przez balkon. Zaciekawieni turyści są tylko dodatkiem.

Czarne bazaltowe płyty spod Wezuwiusza pokrywające ulice Neapolu spowijają miasto mrokiem. Neapol otacza enigmatyczna aura i kryjąca się w cieniu tajemnica. Moja wyobraźnia łączy to z mniej przyjaznym obliczem Neapolu. Tematem, bez którego, nie da się o mieście opowiedzieć. Choć jestem przeciwna gloryfikowaniu przemocy, zarabianiu na ludzkim cierpieniu, dark tourism – to jednak tematu neapolitańskiej mafii nie sposób pominąć. Nie należy jednak spoglądać na Neapol stereotypowo i jednoznacznie, wyłącznie przez mafijny filtr. Miast jest czymś więcej niż tylko miejscem narodzin kamorry. Powstanie neapolitańskiej mafii odzwierciedla lokalną historię i społeczny klimat. To fascynująca opowieść o nierównościach, podzielonym kraju i tożsamości.


Kamorra – historia o mafii i mieście


Już w 1820 roku w Neapolu zostało utworzone Piękne Stowarzyszenie Zreformowane (Bella Societa Riformata). Była to organizacja mafijna, skupiającą różnorakich przestępów, która później przerodziła się w bezwzględną Camorrę – najstarszą i najlepiej funkcjonującą organizację przestępczą na świecie. Jak wiele podobnych organizacji przestępczych, wyrosła na gruncie biedy. Kampania była i wciąż jest jednym z najbiedniejszych regionów Unii Europejskiej, z wysokim wskaźnikiem bezrobocia i ograniczonymi możliwościami rozwoju. Idea risorgimento – zjednoczenia Włoch, nie przyjęła się na Południu. Dopiero co formujące się władze państwowe Królestwa Włoch miały słabą pozycję wśród mieszkańców Południa, którzy żywili więcej zaufania do lokalnych klanów zamieszkujących te tereny od wieków. Fundament stanowi tu od zawsze rodzina, a lojalność wobec niej jest podstawą funkcjonowania. Tradycyjna wielodzietność tworzyła zaś szerokie sieci powiązań. Niechęć do państwa pogłębiały wewnątrzkrajowe podziały, gdzie bogata Północ patrzyła (patrzy?) z góry na biedniejsze Południe. To idealne warunki do rozwoju państwa mafijnego oraz jego mocnego osadzenia się w społeczeństwie. Mafia wzmacniała poczucie przynależność i zastępowała niewydolny aparat państwowy. Dawała możliwości zarobku czy nawet wzbogacenia się. Członków rekrutowano wśród bezrobotnych rodzin i najbiedniejszych dzielnic Neapolu (głównie z Centro Storico). Nie inaczej jest dziś. Kamorra wykorzystuje w rekrutacji nowoczesne technologie, jak TikTok, gdzie młodsi kamorzyści chwalą się bogactwem, drogimi samochodami czy markowymi ciuchami, wzbudzając zachłanność potencjalnych członków. Emanowanie luksusem było zresztą znakiem rozpoznawczym kamorzystów. Nigdy nie ukrywali się w ciemnych zaułkach a działali na oczach urzędników, polityków a nawet policji – nierzadko z nimi współpracując. Kamorra to stały element życia, polityki i biznesu w Neapolu.


Kamorra nie posiada hierarchicznej struktury a jest złożona z kilkunastu, nawet kilkudziesięciu klanów o równorzędnym znaczeniu działających na terenie całej Kampanii (i nie tylko) i specjalizujących się w danych dziedzinach. Przystępowanie nowych członków do organizacji tradycyjnie odbywało się z zastosowaniem tajemniczych, wręcz mistycznych rytuałów, które obejmowały wyzwania i przysięgi. Krwią znaczono wizerunek Madonny z Pompeii, ostrożnie go podpalano, a członkowie przekazywali go sobie z rąk do rąk, całując go na znak oddania. Zwyczaje miały charakter religijny, a religia katolicka odgrywała istotną rolę. Mafiosi uważali się za osoby wierzące, uczęszczali do kościoła, zaś opiekunką kamorry była Matka Święta Niepokalanie Poczęta. W funkcjonowaniu mafii ważne były święta, święci katoliccy, kapliczki. Stwarzali pozory pomocy potrzebującym i ubogim, zyskawszy jeszcze większe poparcie wśród miejscowego pospólstwa. Przedwojenni kamoryści co roku wybierali 12 dziewcząt z najbiedniejszych rodzin, którym sponsorowali posag. Inni kropili wodą święconą dawki z narkotykami.

Kamorra była jedyną mafią miejską we Włoszech (sycylijska i kalabryjska działały raczej na wsiach). Dziś jej macki sięgają daleko poza Neapol, a szefowie operują głównie spoza regionu (z północy Włoch i z zagranicy, głównie z Niemiec). Współczesna kamorra, określana mianem il sistema, to międzynarodowa korporacja, zarządzana przez kończących najlepsze studia managerów. To finansowa potęga operująca rynkiem wartym miliardy euro. Mówi się, że przychody włoskiej mafii stanowią 3% krajowego PKB. Przez lata umierająca i rodząca się na nowo kamorra, stała się jedną z najbardziej niebezpiecznych organizacji przestępczych na świecie.


Głównym zajęciem Bella Societa Riformata, a później kamorry, były haracze. Do tej pory są one prozą życia prowadzących swoje biznesy w Kampanii. Dotyczy to wszystkich branż, miasta i wsi, małych zakładów i dużych firm, a nawet kościoła. Za „usługi ochrony” płaci w regionie nawet 80% firm. Dane pokazują, że włoskie mafie zbierają haraczu za 200 milionów euro dziennie! Tylko nieliczni odważnie się temu sprzeciwiają. Co nierzadko źle się dla nich kończy, np. podpaleniem dobytku życia. Co spotkało jednego ze słynnych pizzaiolo, Gino Sorbillo, który odmówił współpracy z kamorrą. Ci którzy płacą haracz mogą zaś liczyć na zlecenia, kredyt czy uniki podatkowe. Działalność kamorry ma realny wpływ na obniżenie dochodów państwa z podatków. Państwo nie cieszy się wśród Włochów wielkim szacunkiem, a nieprzestrzeganie prawa czy łapówkarstwo jest we Włoszech społecznie akceptowalne (na pewno bardziej niż w Polsce). Przyjęte jest np. proszenie w restauracjach o zapłatę ‘bez rachunku’. Obniża to koszty fiskusa, zarówno dla klientów, jak i restauracji.


Z czasem portfolio kamorry rozwijało się o coraz groźniejsze dziedziny. Organizacja zdołała wejść w każdą dochodową dziedzinę gospodarki, w tym te jednoznacznie utożsamiane z Włochami. Zajmuje się wytwarzaniem oraz handlem podróbkami znanych marek odzieżowych, w tym tych luksusowych (korzystając z małych manufaktur, wyrosłych pod Neapolem). Oszukuje na sprzedaży cenionych włoskich produktów żywnościowych. Podrabia kawę, wędliny, chleb (mówi się, że połowa piekarni w Neapolu należy do kamorry), sery, w tym pochodzącą z Kampanii mozzarellę di Buffalo, nazywaną białym złotem (w rękach kamorry jest podobno połowa hodowli bawołów w regionie). A także oliwę z oliwek, która jest najczęściej podrabianym produktem w UE a jej dochody dorównują tym z handlu narkotykami. Nielegalne towary wyruszają w świat z portu w Neapolu, w pełni kontrolowanego przez kamorrę. Niewykluczone wiec, że sami nieświadomie kupiliśmy niepełnowartościową żywność lub odzież Made in Italy, zasilając mafijną kieszeń.


Czytając o Neapolu często słyszy się o tym, że jest to miasto pełne śmieci. Turyści robią zdjęcia przepełnionym koszom i wrzucają je na social media, tworząc negatywny obraz zanieczyszczonego Neapolu, nie zdając sobie sprawy z genezy tego problemu. Śmieci na ulicach miasta nie mają związku z niesprzątającymi po sobie Neapolitańczykami a bezpośrednio łączą się z działalnością kamorry. Kiedy Neapol dotknął kryzys śmieciowy związany ze strajkami pracowników i zmianami w prawie dotyczącymi gospodarki odpadami w UE, kamorra wyczuła biznes, wykorzystała słabość państwa i przejęła cały system zarządzania odpadami. Od tego czasu minęło już kilkanaście lat a kamorra ma dziś śmieciowy monopol na terenie całej Kampanii. Odpady, w tym te toksyczne i niebezpieczne (na których zbija największe fortuny), sprowadza z całych Włoch, a nawet Europy, i nielegalnie składuje na zboczach Wezuwiusza lub zakopuje pod ziemią. W 2014 skażenie gleby było tak znaczne, że wprowadzono zakaz sprzedaży oliwy z oliwek, mozzarelli i wina produkowanego w okolicach Neapolu, Caserty i Castel Volturno. Śmieciowe śledztwo zaprowadziło dziennikarzy nawet do Polski, gdzie mafia wysyłała śmieci z Neapolu, które później ulegały „magicznemu” samozapłonowi. Co więcej, w położonej u zboczy Wezuwiusza miejscowości Sant’’Anastasia, znaleziono wielkie pokłady broni, dostarczone kamorzystom z... Krakowa. Handel bronią jest jedną z głównych dziedzin mafijnej gospodarki, do czego przydają się kontakty z krajami byłego związku radzieckiego, w tym, jak widać, także z Polską.

Jednym z symboli miasta jest cornicello – włoski róg, czerwony rożek w kształcie papryczki peperoncino. To najpopularniejsza przyprawa oraz chroniący przed wszelkim złem amulet, wieszany przy drzwiach lub noszony w formie biżuterii. Symbol ostrej papryczki dobrze oddaje to miasto, które bywa niestrawne, drażniące. Od panującego w nim gorąca zalewamy się potem, a spaliny powodują duszności. Jednak bez tego cierpkiego dodatku, nie miałoby ono zupełnie smaku.


Być na chwilę Neapolitańczykiem, czyli najlepsze sposoby na wchłanianie atmosfery Neapolu.


  1. Spacer po Centro Storico i kultowych dzielnicach Neapolu


Najwspanialszym sposobem na poznanie Neapolu są spacery po Centro Storico i wchłanianie atmosfery miasta w jego kultowych dzielnicach, jak Forcella, Quartieri Spagnoli, Rione Sanita, Avvocata, San Lorenzo, San Ferdinando, Vicaria – oraz innych wpisanych na listę UNESCO dzielnicach. To właśnie tu toczy się życie Neapolu, które tworzy niepowtarzalny klimat miasta. Tu znajdziemy najwęższe uliczki i najstarszą zabudowę z wulkanicznego tufu. W ciasnej przestrzeni wysokich kamienic jak echo odbijają się dźwięki rozmów i ryk dziesiątek vesp. Na skuterach zaparkowanych na ulicach łatwo dostrzeżemy polskie tablice rejestracyjne – kolejny przykład uników podatkowych Neapol-style. Czarnografitowy kolor posadzki oraz budynków świetnie komponuje się z archaicznością i pewną tajemnicą jaką owianą jest miasto. Ja mogłabym godzinami wędrować po zabytkowych ulicach, przyglądając się niezwykłemu w swej zwyczajności życiu miasta.


Historyczne centrum miasta skupia się wokół ulic Via Toledo i dzielnicy hiszpańskiej, ulicy Via dei Tribunali i całej dzielnicy Forcella, okolic portu, głównego dworca i wzgórza Vomero. Warto wybrać się również poza tę bardziej turystyczną strefę. Poza nią Neapol może wydać się mniej atrakcyjny wizualnie, lecz przyjrzymy się mu z innej, bardziej prozaicznej i przyziemnej strony. Ja miałam wrażenie, że Neapolowi znacznie bliżej na Bliski Wschód niż do Europy. Panuje tu większa nonszalancja, pewna niesforność i niższe ciśnienie.



  1. Neapolitańskie balkony i nocleg w kamienicy z wulkanicznego tufu


Podczas wędrówek po starym mieście skierujmy wzrok ku balkonom – to Neapol w pigułce. Z niejednego będą rozchodzić się rozmowy mieszkańców, dźwięk telewizora a nawet śpiew balkonowych grajków. Obowiązkowym elementem wyposażenia balkonu jest panaro, koszyk lub plastikowe wiaderko, spuszczane na sznurku, głównie przez kobiety podające klucze, zakupy czy inne przedmioty. Kamienice są wysokie, schody strome a panaro pozwala zaoszczędzić czas i energię. Nie będzie też przesadą powiedzieć, że pranie zwisa tu z każdego balkonu. A jeśli nie z balkonu to wystawione jest na przypiętych do ulicznych słupków suszarek. W suszeniu prania nie przeszkadza nic – nawet deszcz i spaliny. Ma się wręcz wrażenie, że pranie jest głównym zajęciem każdego Neapolitańczyka. O powodach tak chętnego wywieszania prania, sama się zresztą przekonałam. Kiedy całodzienny deszcz na Procidzie zmoczył mnie do suchej nitki, wywieszone wewnątrz mieszkania mokre ubranie nie zdołało wyschnąć przez całą noc. Wulkaniczny tuf, z którego zbudowane są tutejsze kamienice, pochłania i długo utrzymuje wilgoć. Prania nie wiesza się więc w domach. Na to nie pozwalała także ograniczona ilość miejsca w mieszkaniach, tradycyjnie zamieszkiwanych przez wielodzietne rodziny. Dziś powiewające z balkonów pranie stało się tradycją i elementem rozpoznawczym Neapolu, z której mieszkańcy nie zamierzają zrezygnować.



Dla autentycznego doświadczenia miasta warto spędzić noc w typowej dla architektury Neapolu kamienicy z tufu wulkanicznego. Z grubymi murami, wysokimi schodami, ciasnymi klatkami i oczywiście balkonem z sznurkami na pranie.


  1. Neapol włoską stolicą lokalności – lepiej od sąsiada niż z sieciówki


Spacerując po uliczkach starego miasta, warto nienachalnie zerknąć co kryje się za drzwiami i bramami kamienic. Możemy się zaskoczyć. Odkryjemy piękne barokowe klatki schodowe, jak te przy Palazzo dello Spagnolo na Via Vergini lub Palazzo San Felice na Via Sanità. Otwarte drzwi do bassi (mieszkań na parterze) ukażą nam wystrój domów, z meblami w stylu vintage, ręcznie robionymi koronkami, narzutami i obrazem Madonny. W niewielkich oficynach rozlokowały się dziesiątki małych warsztatów rzemieślniczych, zakładów naprawczych, sklepików czy innych manufaktur, których przeznaczenie ciężko odgadnąć. Do Neapolu nie dotarła jeszcze globalizacja. A na pewno nie rozgościła się tu swobodnie. W mieście rządzi lokalność, zaufanie do rzemieślnika i jakość sklepików za rogiem. W Neapolu praca nie musi się opłacać – pracownicy spokojnie siedzą, czekają na zlecenie, kupca, nie biją się o zyski. Wystarcza im to co mają – a przynajmniej takie sprawiają wrażenie.


Produkty są wytwarzane ręcznie i lokalnie, zaczynając od mebli a kończąc na jedzeniu. Nie znajdziemy tu wielu supermarketów a otwarcie kilka lat temu w Neapolu kawiarni Starbucks było uznane za odważny ruch amerykańskiej sieci. Dominują tu małe sklepiki, lokalne kawiarenki, manufaktury. Ręczną robotę widać w detalach produktów, ceramicznych numerkach domów czy domowych ciasteczkach z piekarni od nonny. Ulicą pełną rzemieślniczych warsztatów jest Via San Gregorio Armeno, gdzie wystawione są słynne neapolitańskie szopki bożonarodzeniowe (presepe) oraz ręcznie robione akcesoria. W religijnym Neapolu szopka stała się najważniejszym symbolem Bożego Narodzenia. A na Via San Gregorio Armeno już od XVIII wieku zrodziła się unikalna sztuka szopkarska, łącząca sacrum z elementami życia codziennego, nierzadko ubranymi w zabawną formę, z postaciami polityków i celebrytów.


  1. Podziemne Neapolis


Aby poznać historię Neapolu należy zejść pod ziemię. To właśnie pod starówką rozciąga się założone przez Greków i Rzymian – Neapolis. Pierwotne Nowe Miasto leżało niżej niż to obecne i stanowi dziś wydrążoną w tufie wulkanicznym sieć korytarzy, uliczek, wąskich tuneli, akweduktów i cystern. Głębokość podziemi jest proporcjonalna do wysokości kamienic, gdyż budowano je właśnie z wydobywanego spod ziemi tufu, traktując podziemia jak swoiste kamieniołomy materiałów budowlanych. Udostępnionych dla turystów jest kilka odcinków podziemi (Napoli Sotterana, Napoli Sotterrata, Tunel Burbonów). Po ciemnych salach i tunelach oprowadzają przewodnicy, przybliżając nam historię początków miasta i różnych ciekawostek sprzed wieków. Nie ma co pisać, trzeba doświadczyć.


Archeologiczne pamiątki po Nowym Mieście dostępne są także na powierzchni, gdzie zobaczyć można różne starożytne lub średniowieczne elementy, rzeźby, kolumny, kawałki murów. W Neapolu oczy należy mieć cały czas szeroko otwarte.


  1. Kulinarna wycieczka. Sfogliatelle przy Napoli Garibaldi, baba na starówce i pizza fritta w Quartieri Spagnoli.


Jedzenie we Włoszech to świętość, duma narodowa i element tożsamości. Włosi są do rodzimej kuchni bardzo przywiązani i ciężko tu o restauracje podające kuchnie nie-włoską. Wycieczka szlakiem neapolitańskich kulinariów sprawdzi się tu wyjątkowo smakowicie.


Neapol to coś więcej niż tylko pizza, choć to głównie z nią kojarzy się miasto. Drugim symbolem miasta, idealnym na śniadanie lub przekąskę, jest sfogliatelle – ciastko z nadzieniem z semoliny, żółtek i ricotty. To niebo w gębie występuje w dwóch wersjach, riccia – z chrupiącego ciasta filo oraz frolla – z ciasta kruchego. Dostaniemy je wszędzie, a jeszcze ciepłe sprzedawane są w sfogliatellach, małych piekarniach, wypiekających tylko sfogliatelle. W każdej ciasteczko smakować będzie inaczej, więc nie należy się ograniczać! Będąc przy słodkościach, w oczy najbardziej rzuca się słynna baba – lekkie, drożdżowe ciasto nasączone słodkim syropem rumowym. Baba, jak zasugeruje nazwa, ma polskie pochodzenia. Miał ją wymyślić książę Stanisław Leszczyński, któremu brak zębów nie pozwalał jeść niczego twardszego. Lokalnych ciastek, ciasteczek i słodkich tart jest tu o wiele więcej…


Street food w Neapolu jest o wiele popularniejszy niż przesiadywanie w restauracjach. Kupujesz kieszonkową pizzę i ruszasz dalej. Stoisk czy wózków z jedzeniem jest tu tyle, że można odnieść wrażenie, że cały Neapol wciąż coś je. Zapewne ma to związek z tym, że tu każdy ma swój mały biznesik. Na szybką przekąskę w trasie mamy do wyboru: różnego rodzaju frittury – smażone przysmaki, jak krokiety ziemniaczane lub kulki z makaronem w beszamelu. Smaży się tu nawet pizzę. Pizza fritta to typowe lokalne danie. Najlepiej smakuje w Quartieri Spagnoli, prosto z okienka. Do tego niezwykle popularne, szczególnie wśród turystów, jest cuoppo di marre, czyli papierowe rożki wypełniony smażonymi owocami morza, kalmarami, krewetkami, szprotami, rybnymi pulpecikami. Można je dostać także w wersji mięsnej. Na starym mieście, np. na Via dei Tribunali czy Via Portamedina znajdziemy rewiry rybne, gdzie sprzedaje się ryby i owoce morze, np. spaghetti alle vongole (z małżami), kolejne typowe danie kuchni neapolitańskiej. Innym jest ragu, czyli pasta z mięsem w sosie pomidorowym. Na szybką przekąskę dobra jest także pizza di scarole – placek/tarta z ciasta pizzowego z nadzieniem do wyboru. Czymś czego nie znałam wcześniej a co stanowi częsty składnik tutejszych dań jest friarielli, brokuł neapolitański – rodzaj polnej, gorzkiej w smaku kapusty. Dodaje się go do pizzy, jako farsz calzone, a przede wszystkim do kiełbasy salsiccia e friarielli.


Kawa neapolitańska jest mocna, intensywna i pyszna. Picie kawy to element lokalnej kultury. Miejscowi piją głównie espresso, na stojąco przy ladzie (wtedy jest najtaniej). Z Neapolu pochodzi także caffe alla nocciola, czyli taka z dodatkiem słodkiego kremu z orzechów laskowych. Nie jest to jednak standard w menu. Taką kawę dostaniemy w dwóch barach przy Piazza Trieste e Trento Gran Caffe Gambrinus oraz Il vero bar del Professore. Drogie i mało atrakcyjne, dla mnie trochę tourist trap, choć sama caffe alla nocciola pyszna. Z ciekawostek, mianem o professore nazywa się w Neapolu wszystkich noszących okulary. Takie przezwisko miał także jeden z ważniejszych członków przedwojennej kamorry, jeden z nielicznych, który potrafił pisać i czytać.


  1. Święty nieświęty Neapol i błogosławiony Maradona


Połączenie bezwzględnej mafii oraz silnej wiary katolickiej jest dość zaskakujące, ale jak się okazuje w Neapolu – możliwe. Na każdym rogu znajdziemy tu jakąś kapliczkę – przydomową, rodzinną, uliczną, upamiętniającą zmarłych. Doliczymy się ich tu setki, jeżeli nie tysiące. Ich liczba robi wrażenie nawet na przybyszach z katolickiej Polski. Kapliczki są pielęgnowane, upiększane żywymi roślinami. Wciąż są istotnym elementem życia Neapolitańczyków. Tradycyjnie, w kapliczkach Matki Boskiej palono ogień, zaś potrzebna do jego zapalenia oliwa była przedmiotem haraczy kamorry, tzw. olio della Madonna. Kto odmówiłby świętej Madonnie? Mówi się, że w Neapolu jest 365 kościołów – po jednym na każdy dzień roku. Jednak jest to nieprawda, ponieważ jest ich ponad 400. Świątynie dobrze kamuflują się w wąskich uliczkach, stojąc w linii z mieszczańskimi kamienicami. Zaś ich wnętrza są majestatyczne, zdobione marmurami, kasetonowymi sufitami, działami sztuki sakralnej. W Neapolu sacrum nie kłóci się z profanum i aby się o tym przekonać warto wejść do jednej z ciemnych katedr starego miasta, Duomi di Napoli, Gesù Nuovo, Chiesa di San Gregorio Armeno. Piękny jest także Monastero di Santa Chiara z pomarańczowo-cytrynowym sadem i ręcznie malowanymi ceramicznymi płytkami. Nawet słynny Banksy, podróżujący ze swą sztuka uliczną po świecie, w Neapolu na placu Gerolomini pozostawił po sobie Madonnę z pistoletem. Zresztą murali w mieście znajdziemy więcej. Wiele z nich przedstawia silne kobiety, czczone w Neapolu, Madonnę czy Sophie Loren.


Największym współczesnym świętym Neapolu jest bezsprzecznie Diego Maradona. Gwiazda SSC Napoli, dzięki której drużyna z Neapolu po raz pierwszy zdobyła mistrza Włoch i podbudowała poczucie wartości Neapolitańczyków. Maradonę czczono w mieście jak boga. Kochał go cały Neapol, łącznie z kamorrą, która nawet dołożyła się finansowo do transferu piłkarza. Jak widać, wśród mafiosów także byli fani piłki nożnej (lub po prostu ci, którzy zwietrzyli kolejny biznes). Finalnie Maradona opuścił miasto w niesławie, jednak pamięć o nim przetrwała. Dziś jego podobizna jest wszędzie – na muralach, kapliczkach, zwisa z balkonów, sznurów na pranie. Najsłynniejszy mural piłkarza znajduje się przy Via Emanuele de Deo w Dzielnicy Hiszpańskiej. Zaś Bar Nilo przechowuje jego relikwie Maradony – kilka jego włosów, które z siedzenia samolotu zebrał jeden z podróżujących z nim fanów.



Warte odwiedzenia jest także Cimitero delle Fontanelle – wielkie cmentarzysko wykute w skale z wulkanicznego tufu. Cmentarz znajdował się już poza murami miasta i chowano tam zmarłych, najpierw podczas wielkiej plagi dżumy, która nawiedziła Neapol w 1656 roku, później epidemii cholery z 1837 roku. Łącznie nawet 40 000 ofiar. Wiara Neapolitańczyków obejmuje także ochronę i łaskę z zaświatów. Na cmentarzu narodził się kult czaszek, które mieszkańcy adoptowali, pielęgnowali, myli, nadawali im imiona, rozmawiali z nimi. W zamian licząc za ziemskie przysługi, które sugerowali zmarłym poprzez przynoszone im przedmioty, np. los na loterię jako symbol pieniędzy. Na mrocznym cmentarzu odbywała się także Gran mamma – mafijny sąd najwyższy, czyli spotkanie najwyższych rangą kamorystów rozstrzygających różne spory, zatwierdzających egzekucje.


  1. Zjeść neapolitańską pizzę na ulicach Starego Miasta


Czym byłaby wizyta w Neapolu bez neapolitańskiej pizzy? To właśnie tu, w XVIII wieku narodziło się to wspaniałe danie (choć zbożowe placki pieczone były w regionie już od wieków). Znana nam dziś pizza powstała po tym jak hiszpańscy konkwistadorzy przywieźli z Ameryki Południowej pomidory. Tanie i proste w przygotowaniu danie stało się popularnym posiłkiem, także wśród biedniejszej części społeczeństwa. Dziś pizza jest częścią neapolitańskiej tożsamości.

 

Tradycyjna i chroniona znakiem pochodzenia neapolitańska pizza dopuszcza tylko składniki pochodzące z regionu Kampania, w tym uprawiane między Neapolem a Salerno pomidory San Marzano czy tutejszą Mozzarella di bufala Campana. Zasady przygotowania tradycyjnej pizzy neapolitańskiej obejmują: ciasto (przygotowywane z włoskiej mąki typu 00, ugniatane ręcznie o leżakowane przez kilka godzin), wielkość (pizza nie może być grubsza niż 3 milimetry i większa niż 35 cm średnicy), pieczenie (w piecach opalanych drewnem przez maximum 90 sekund). Nieodzownym pytaniem podczas wizyty w Neapolu jest to, gdzie zjeść najsmaczniejszą pizzę? W internecie znajdziemy wiele poleceń najlepszych i najstarszych pizzerii w mieści. Jednak prawda jest prostsza – w Neapolu każda pizza jest pyszna! Usiądźcie w pasującym wam lokalu na starym mieście, zamówcie tradycyjną margheritę w barwach włoskiej flagi i obserwujcie gwarne ulice Neapolu. Kilka restauracji z pyszną pizza ma w Centro Storico Gino Sorbillo.

Pizza dostępna jest także na wynos, co sprawia, że w Neapolu wyżywimy się tradycyjnie a przy tym tanio. Jedną z cech tradycyjnej pizzy jest to, że powinna być na tyle elastyczna, aby składać się w trójkąt, czy inaczej portafoglio. Pizzę portfelową (oraz inne przysmaki) polecam zakupić w Antica Pizzeria Port’Alba – były wyśmienite. Podobno sprzedawali placek pokryty sosem pomidorowym i dodatkami już w 1738 roku. O palmę pierwszej pizzy i przydomku antica bije się dziś kilka lokali. Z twórcę margherity uznaje się właściciela Pizzerii di Pietro e Basta Cosi (dziś Brandi), którą miał stworzyć dla królowej Włoch Małgorzaty Sabaudzkiej.


Neapol – życie w cieniu superwulkanu


Na Neapol warto też spojrzeć z perspektywy jego lokalizacji na ziemi aktywnej sejsmicznie i tego jak ten piękny wulkaniczny krajobraz wpływa na codzienne życie mieszkańców, na ich postrzeganie świata. Jak żyje się w cieniu wielkiego wulkanu i związanych z nim katastrof – tych przeszłych, jak i być może przyszłych?


Neapol leży pomiędzy dwoma wulkanami, słynnym Wezuwiuszem oraz superwulkanem Campi Flegrei (Pola Flegrejskie). To najniebezpieczniejszy wulkan Europy, z największą na kontynencie kalderą, choć znajdującą się pod wodą. Region coraz częściej nawiedzają trzęsienia ziemi, których liczba co roku wzrasta, sugerując zbliżający się wybuch (co w perspektywie geologicznej może oznaczać jeszcze dziesiątki czy nawet setki lat oczekiwania). Wybuch superwulkanu jest jednak nieuchronny i zapewne okaże się ogromną katastrofą dla całej Kampanii.



  1. Miejski spacer z widokiem na Wezuwiusz


Neapol to miasto w cieniu Wezuwiusza. Górującą nad miastem sylwetkę wulkanu świetnie widać z wyżej położonych części miasta, górnych pięter kamienic czy nadmorskiej promenady. Spacerując po Neapolu z oczami wbitymi w kształtny stożek Wezuwiusza, warto zastanowić się nad piętnem jakie obecność wulkanu odciska na życiu miasta i okolicy. Mieszkańcy przyznają, że żyją na tykającej bombie, z perspektywą wybuchu i ewakuacji, z pulsującą z tyłu głowy myślą, że w jednej chwili mogą stracić wszystko. Do maja 2025, kiedy piszę te słowa, ziemia w Neapolu zatrzęsła się już dwukrotnie (w marcu i maju), a część mieszkańców została zmuszona do tymczasowego opuszczenia swoich domów. Strach potęguje wiedza o stratach jakie w przeszłości spowodowały lokalne wulkany. W 79 r p.n.e. Wezuwiusz całkowicie unicestwił kilka miast, w tym słynne Pompeje. Wybuch Pól Flegrejskich 40 000 lat temu jest dziś uznawany za możliwą przyczynę wyginięcia neandertalczyków w Europie. A od kiedy kilka lat temu w kraterze Solfatara (ziemia siarki) zginęła 3-osobowa rodzina, zwiedzanie superwulkanu Campi Flegeri jest zabronione.


Stare miasto pod Wezuwiuszem to typowy, wręcz symboliczny obrazek z Neapolu. Trudne pytania o jakość życie pod wulkanem możemy zadać sobie podczas spaceru po mieście, a Wezuwiusz najpiękniej prezentuje się z:

  • wzgórza Vomero i Castel Sant'Elmo – rozciągają się stąd szerokie widoki na cały Neapol. Możemy tu dotrzeć kolejką funicolare lub na pieszo

  • specerku przez okolicę położoną powyżej ulicy Corso Vittorio Emanuele, np. w okolicach ulic Via Filippo Palizzi, Largo del Petraio

  • nadmorskiej promendy w okolicach Castel dell'Ovo

  • wyższych pięter neapolitańskich kamienic

  • rejsu na jedną z Wysp Flegrejskich


  1. Trekking na Wezuwiusz


Choć jest to atrakcja dość przereklamowana, wciąż uważam, że warto stanąć na szczycie Wezuwiusza. Jest to nie tylko najwyższy, ale i najważniejszy element tutejszego krajobrazu. Cała Zatoka Neapolitańska leży u jego stóp i jest od jego kaprysów uzależniona. Wznoszący się na 1281 metrów n.p.m. i chroniony parkiem narodowym Wezuwiusz to jeden z najniebezpieczniejszych wulkanów świata. Jego aktywność rejestruje i bada znajdujące się pod szczytem obserwatorium wulkaniczne – Osservatorio Vesuviano. Pewne jest, że wulkan ponownie się obudzi. Pytanie tylko, kiedy?


Wulkan warto zwiedzić we własnym tempie, bez czasowych ograniczeń narzucanych przez zorganizowane (choć wygodne logistycznie) wycieczki. Pod wulkan łatwo dostaniemy się na własną rękę, jadąc kolejką podmiejską Circumvesuviana z Napoli P. Garibaldi do Pompei Scavi Villa Dei Misteri a następnie busem EAV spod stacji kolejowej Piazza Anfiteatro pod sam szczyt. Jednak uwaga, busy lubią się spóźniać lub nie przyjeżdżać.


Na wulkan można także wejść na pieszo. Taki był też mój pierwotny plan, który został jednak zweryfikowany przez zamknięcie szlaków trekkingowych przez władze parku narodowego. To oraz inne aktualności warto sprawdzać przed wyjazdem na stronie internetowej Parco Nazionale del Vesuvio. Część szlaków trekkingowych jest zamykana na sezon zimowy. Na stronie zakupimy także bilety wstępu, na konkretną godzinę (skrupulatnie sprawdzaną przed wejściem). W cenie jest krótka opowieść przewodnika o geologii i wulkanologii. Od bramek na sam szczyt jest tylko kilkaset metrów spaceru. Wewnątrz krateru dymią fumarole i roznosi się delikatny zapach siarki. Dość liczni turyści podziwiają wnętrze wulkanu popijając sprzedawane tu wino z winogron hodowanych na zboczach Wezuwiusza.


  1. Przejść się po zalanym Pompeje lub Herkulanum


Wycieczka do Pompei lub Herkulanum daje niezwykłą okazję, aby przenieść się w czasie do roku 79 r p.n.e., na chwilę przed najsłynniejszym wybuchem Wezuwiusza. Nagła eksplozja pochłonęła Pompeje, Herkulanum, Stabiae i Oplontis wraz z licznymi mieszkańcami. Miasta zostały wówczas przykryte 6-metrową warstwą lawy i popiołu, która zakonserwowała je w prawie nienaruszonym stanie. Z ulicami, domami, piecami, naczyniami, freskami, napisami. A co najbardziej przerażające, z ciałami zaskoczonych katastrofą mieszkańców.


Pompeje i Herkulanum leżą nieopodal siebie. Mniejsze Herkulanum jest lepiej zachowane. Pompeje zaś robią wrażenie swoim ogromem, z zachowaną siecią ulic i alejek, rozmieszczone wzdłuż nich domów mieszczańskich, bogatszych willi patrycjuszowskich, sklepów, zakładów i warsztatów. Zachowały się amfiteatry, termy a nawet Lupanare, czyli dawny dom publiczny. Zobaczymy oryginalne freski, malowidła ścienne, a nawet „reklamowe napisy” na ścianach sklepów. Wśród ruin odkryto piece, gdzie pieczono okrągłe chleby, przez niektórych uznawane za protoplastę pizzy czy termopolium – ówczesną garkuchnię uliczną. Nad Pompejami i Herkulanum wciąż góruje Wezuwiusz. O Neapolu mówi się zas, że to Pompeje nigdy niepogrzebane. Czy może jeszcze?


  1. Rejs na Procidę lub jedną z wulkanicznych Wysp Flegrejskich


Trzymając się wulkanicznego przewodnika po okolicach Neapolu, ciekawą opcją będzie odwiedzenie jednej z wysp Flegrejskich, powstałych na skutek intensywnej aktywności Pól Flegrejskich i podmorskich erupcji. Na archipelag składają się czterech niewielkie wyspy: Ischia, Procida, Nisida i Vivara. Są one pozostałościami podmorskich wulkanów, które wraz z dnem morskim wchodzą w skład kaldery superwulkanu Campi Flegrei.


Z portu w Neapolu odpływają statki na Ischię i Procidę. Nisida połączona jest ze stałym lądem mostem. A Vivara stanowi rezerwat przyrody i nie można jej zwiedzać bez pozwolenia. Ja na odwiedziny wybrałam wyspę Procida – niewielką, spokojną, uznaną za najbardziej bezpretensjonalną z wysp, a tym samym bardzo malowniczą. Procida to właściwie rybacka miejscowość, podzielona na kilka dzielnic. Na wyspie od zawsze wszystko kręciło się wokół rybołówstwa, dziś z mocną konkurencją turystyki. Na tej niewielkiej wyspie znajdziemy aż trzy porty – jej główne punkty odniesienia.


  • Marina Grande – port, do którego przypływamy promem z neapolskiego Molo Beverello, wraz z wieloma Procidańczykami podróżującymi do pracy czy szkoły

  • Marina Corricella – to właśnie ten port znajduje się na zdjęciach reklamowych wyspy najpiękniejszy zakątek Wyspy Procida

  • Marina Chiaiolella – mniejszy, spokojniejszy port, nieopodal, którego znajdują się najlepsze plaże na wyspie


Porty łączy właściwie jedna ulica a wyspę można przejść pieszo w kilka godzin. I warto to zrobić. Spacerując między portami przyglądamy się zwykłemu wyspiarskiemu życiu. Wycieczkom na zakupy na nieodzownych vespach, powrotom na rowerach ze szkoły, pracy w ogródkach i cytrusowych sadach, domom bujnie porośniętym kwitnącą wisterią. W portach rybacy wciągają na brzeg swoje łódki lub zwijają rybackie sieci. Każdy port zamyka mur kolorowych kamienic, w jasnych, pastelowych barwach, pięknie odbijających promienie słoneczne. Podobno żywe kolory miały pomóc rybakom wypatrzeć z morza port i swoje domy. Domy na Procidzie są piękne, choć dotknięte zębem czasu. Czyni to je bardziej autentycznymi i wpisującymi się w surowe wyspiarskie życie. Najlepszymi punktami widokowymi na malowniczą Marinę Corricell jest Belvedere Elsa Morante oraz droga prowadząca na Terra Murata – najwyższy punkt wyspy (90 m n.p.m.) i najstarsza jej część, z średniowiecznym siedzibą dawnych właścicieli wyspy. A po spacerku, warto zatrzymać się w portowej kawiarence, na tradycyjne ciacho z Procidy, czyli lingue di bue.


  1. Termy – wulkaniczne wody termalne pod Neapolem


Jednym z elementów wulkanicznego krajobrazu jest występowanie gorących źródeł. Starożytne termy znajdziemy w Neapolu (w okolicy Carminiello ai Mannesi) i Pompejach (trzy termy publiczne, Stabiańskie, Rynkowe i Centralne oraz prywatne). Najsłynniejsze antyczne termy – Terme di Baia, znajdowały się na zachód od Neapolu i obejmowały liczne łaźnie, baseny, fontanny i tarasy słoneczne, chętnie odwiedzane przez rzymskich bogaczy. Wulkaniczna aktywność i zjawisko bradyseizmu (podnoszenia i opadania terenu) spowodowały zalanie term wodami Zatoki Pozzuoli. Dziś w większości znajdują się one pod wodą, a te na powierzchni stanowią park archeologiczny udostępniony zwiedzającym. W okolicy znajdziemy także współczesne termy, takie jak Baia Club czy Stufe di Nerone.


To właśnie superwulkan Pola Flegrejske przyczynił się do powstania wielu źródeł wód termalnych. Najwięcej znajdziemy ich na wulkanicznej wyspie Ischia. Dostępne są płatne baseny termalne jak Giardini Poseidon Terme, położone w naturalnym krajobrazie Antiche Terme Romane di Cavascura czy Fonte Delle Ninfe Nitrodi oraz bezpłatne Baia di Sorgeto, gdzie gorące wody termalne łączą się w zatoce z wodami morskimi.


Kommentare


bottom of page