El Teide. Wysoki na 3715 metrów n.p.m. najwyższy szczyt Hiszpanii. Wypełniony ogniem, czynny wulkan o idealnych proporcjach. Siedlisko świętego demona Guayoty. Idealny na trekking z panoramą całej Teneryfy.

El Teide jest wulkanem jak z obrazka. Idealnie stożkowy kształt wyrasta pośród jałowego krajobrazu o monotonnej barwie, mieniącej się różnymi odcieniami lawy, która w zależności od składu, temperatury i szybkości krzepnięcia zastygła w formie bazaltowych, obsydianowych czy pumeksowych skał. Na szczycie unosi się siarkowy zapach wydobywających się z fumaroli gorących gazów. To żywa i gorąca magma z wnętrza Teide daje o sobie znać. Być może jeszcze kiedyś będzie chciała wydostać się na zewnątrz. Teide to wulkan czynny.
Krajobraz i przyroda wulkanu Teide
Dookoła krateru wulkanu wielka pustka. Do wysokości 2000 metrów zobaczyć możemy zielone lasy sosny kanaryjskiej – gatunku idealnie przystosowanego do ciepłego, górzystego klimatu Teneryfy. Igiełkami wyłapuje wilgoć z powietrza. Jest ognioodporna, łatwo odradza się po pożarach a żywicą potrafi taki ogień nawet zadusić. Powyżej granicy lasu teren wyjaławia się, przechodząc w suchy, półpustynny krajobraz. Znajdziemy tu jednak sporo roślinnych endemitów, które zadomowiły się w tym niełatwym klimacie. Najbardziej charakterystyczny dla okolic wulkanu Teide jest żmijowiec rubinowy, inaczej nazywany tajinaste lub głową żmii. Często spotykaną a z perspektywy lokalnej kultury tradycyjną rośliną jest broom plant, rodzaj żarnowca z El Teide, wykorzystywany niegdyś w pochówkach oraz do wypału węgla drzewnego. Gdzieniegdzie wyrastają także kępy fiołków czy rumianku.

Ze szczytu Teide widać całą Teneryfę. Linię wybrzeża, silnie pofałdowane góry Anaga, zielony krajobraz parku wiejskiego Teno i zurbanizowane centrum. Wyspę otacza rozległy ocean Atlantycki a plamy na jego powierzchni to widoczne ze szczytu inne wyspy Islas Canarias, jak Gran Canaria czy La Gomera.
Po zachodzie słońca teren wokół Teide zamienia się w park ciemnego nieba – idealne miejsce do obserwacji gwiazd, planet, galaktyk, mgławic i Mlecznej Drogi.
Zanim zaczniesz wspinaczkę na szczyt – historia El Teide i kultura Guanczów, pierwszych mieszkańców Teneryfy
Zanim wyruszymy na trekking na szczyt El Teide, warto poznać jego historię. Teide nie jest jedynym, ani nawet pierwszym wulkanem Teneryfy, choć takie sprawia wrażenie będąc najwyższym punktem wyspy położonym w samym jej centrum. Pierwsze wulkany powstały w górach Anaga, kolejne w Teno i okolicach Adeje. Powtarzające się erupcje spowodowały utworzenie się wyspy, na której co jakiś czas ponownie wybuchały wulkany, zmieniając jej rzeźbę. Wulkan Teide znajduje się w środku wielkiej kaldery Las Cañadas, która jest pozostałością innego, ogromnego wulkanu, który zapadł się około 170 000 lat temu. Podczas kolejnych erupcji w jego środku wyrósł El Teide oraz Pico Viejo.
Wysoki na 3715 metrów n.p.m. (obniżył się w ostatnich latach o 2 metry) wulkan Teide jest najwyższym szczytem Hiszpanii. Gdyby zmierzyć jego wysokość od dna oceanu, okaże się, że Teide jest trzecim najwyższym wulkanem świata o wysokości 7,500 metrów! Wulkan oraz kalderę Las Cañadas chroni Park Narodowy Teide, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. A co szczególnie istotne, obszar ten jest bezcenny dla dziedzictwa kulturowego wyspy.
Pierwszymi mieszkańcami Teneryfy byli Guanczowie, lud pochodzenia berberyjskiego. W ich języku Teneryfa to Achinech, zaś Echeyde (Teide) oznaczać miało miejsce wypełnione ogniem, Piekielną Górę. Guanczowie wierzyli, że w wulkanie mieszka bogini/demon Guayota, która rozsierdzona, pluła ogniem i lawą. Wulkan był dla nich święty, łączył to co na ziemi z tym co w niebie. Pierwsi mieszkańcy byli ludem wierzącym, stosującym wiele praktyk magicznych. Czcili słońce i księżyc, obchodzili święta agrarne, składali ofiary, zaklinali deszcz, mumifikowali ciała zawijając je w skóry kóz.
Guanczowie zasiedlili całą wyspę, w tym głównie wybrzeże i bogatszą w wodę północ. Ich głównym zajęciem był wypas zwierząt, kóz i owiec (na wyspie wypasano nawet 200 000 zwierząt), który prowadzili w wyższych partiach wyspy, np. pod wulkanem Teide. Mieszkali w jaskiniach, a pod Teide można jeszcze spotkać pozostałości po szopach pasterskich. Ich charakterystycznym elementem był dwumetrowy kij, za pomocą którego się poruszali.
Hiszpańska konkwista Wysp Kanaryjskich zakończyła się dla Guanczów tragicznie. Byli sprzedawani na targach niewolników a ich kultura i sposób życia został zagrożony. Barbarzyńska kolonizacja wypędziła ich z ich siedlisk, wielu z nich przenosząc na stałe pod Teide. Jego surowy klimat i odizolowana lokalizacja pozwoliła im kontynuować życie zgodnie ze swoimi tradycjami jeszcze przez jakiś czas. Stąd Teide stało się najważniejszym miejscem dla dziedzictwa Guanchów.
Krajobraz wulkanu Teide oraz najbliższej okolicy zmieniał się. Istotną rolę odegrał tu człowiek, w tym intensywny wypas zwierząt, wydobycie pumeksu, siarki, obsydianu, skał i minerałów. Kopano śnieżne studnie, dziury w ziemi, w których przetrzymywano śnieg, przykryty pumeksem i gałęziami. Na szczyt wjeżdżano na mułach, co zakazano po utworzeniu parku narodowego w 1954 roku.
Autobusem pod wulkan Teide
Dlaczego warto podróżować po Teneryfie zbiorkomem pisałam w tym wpisie.
Pod wulkan Teide podjeżdżają dwa autobusy: linia 348 z Puerto de la Cruz i linia 342 z Costa Adeje (2024). Przyjeżdżają późnym rankiem (chwilę przed 11) i wyjeżdżają około 16 (aktualne godziny należy sprawdzić na stronie). To idealny czas na krótki trekking po licznych tu trasach trekkingowych lub na wjazd pod Teide kolejką. Jednak te 5 godzin nie wystarczą, aby wejść i zejść ze szczytu El Teide. Podejrzewam, że to właśnie pod kolejkowych turystów zorganizowane zostały godziny odjazdów, niekorzystne logistycznie dla turystów trekkingowych. Jednak wszystko ma swoje złe i dobre strony. Tym razem zbiorkom daje nam możliwość doświadczenia wulkanu w pełnej krasie.
Jeżeli zamierzamy dostać się pod Teide autobusem to jedyną opcją jest dojazd pod wulkan jednego dnia a wyjazd kolejnego. Tym samym nocując pod wulkanem. Sprawa mniej wygodna i ryzykowna, ale za to dająca możliwość dogłębnego poznania Las Cañadas. Popołudniem rzesze turystów opuszczą podnóże wulkanu tak że na te parę godzin możemy go mieć tylko dla siebie. A zachód i wschód słońca oraz nocna obserwacja rozgwieżdżonego nieba to jedna z najbardziej unikatowych doznań na Teneryfie.

Wejście na Teide w dwa dni z noclegiem w zamkniętym schronisku Altavista
Zgodnie z powyższym rozkładem jazdy autobusów, zdobycie Teide rozłożyłam na dwa dni. Poniżej opis mojego planu, który sprawdził mi się znakomicie 😊
Dzień 1 – trekking wokół Alto de Guajara i wspinaczka do schroniska Altavista
Około godziny 11 przyjeżdżam autobusem pod kalderę i wysiadam na ostatnim przystanku – Parador del Teide
Trekking wokół Alto de Guajara (2718 m n.p.m.) – start i koniec zaraz przy przystanku. Aby wykorzystać cały dzień postanowiłam zrobić dodatkowy trekking z pięknym widokiem na wulkan Teide, księżycowe formacje skalne, ocean czy Gran Canarię. Szlak jest znakowany (szlaki 4, 15 i 31) prowadzi początkowo szeroką, wygodną ścieżką pośród wulkanicznych ostańców. Potem wznosi się coraz stromiej na przełęcz Degollada de Guajara. Dalej droga prowadzi do punktu widokowego na wybrzeże a dalej na szczyt Guajary. Zejście jest równie widokowe, ale strome i osypujące się. W skałach błyszczy bazalt i oksydian.
Powrót na przystanek i przejazd popołudniowym busem pod start szlaku na El Teide – przystanek Montaña Blanca (raptem dwa przystanki dalej)
Start trekkingu szlakiem nr. 7
I etap trekkingu (4,6 km) – wygodna, delikatnie wznosząca się szeroka ścieżka w kolorze pustynnego piasku. Piękne widoki na okoliczne szczyty, Montaña Rajada i górująca nad nami Montaña Blanca. W tle wybrzeże, im wyżej tym lepiej widoczne. Za skrzyżowaniem ze szlakiem biegnącym z El Portillo wkraczamy w teren obsiany wielkimi głazami zastygłej lawy, które z dużą prędkością spadały ze zbocza wulkanu formując się w prawie idealne koła. To Jaja Teide, Los Huevos Del Teide. Przy kolejnym drogowskazie, można na chwilę zboczyć na szczyt Montaña Blanca. Tutaj też kończy się I, łatwiejszy etap.
II etap trekkingu (2,5 km) jest już bardziej górski. Prowadzi po stromym i kamienistym terenie. Na chwilę pojawia się roślinność, aby szybko zniknąć wraz ze zdobywaną wysokością. Im wyżej tym coraz lepsze widoki na kalderę, czyli zapadnięty pierwotny wulkan.
Schronisko Altavista – po niecałych 4 godzinach dochodzę do schroniska. Jest od kilku lat zamknięte i nie zapowiada się, aby miało być znów czynne. W przybudówce schroniska jest otwarty jeden pokój z 3 piętrowymi łóżkami (nie wiem czy otwarty jest na stałe), gdzie spędzam wygodnie noc. Wraz z zachodem słońca spada temperatura i momentalnie przydaje się kurtka puchowa, czapka i rękawiczki. W schronisku śpię w pełnym ubraniu i w śpiworze (letnim) i jest mi ciepło.
Zachód słońca pod Teide. Podczas zachodu słońca przy schronisku zachodzi ciekawe zjawisko pojawienia się ogromnego, przyjmującego kształt stożka cienia wierzchołka Teide. Podobno to największe takie zjawisko na świecie.
Dzień 2 – zejście z Teide przez Pico Viejo
Wschód słońca pod Teide – wiele osób pragnie doświadczyć wschodu słońca na szczycie Teide. Stąd nad ranem dociera do schroniska parę osób, które jednak szybko wyruszają na spektakl słońca na szczycie. Na szczycie bywa wtedy całkiem tłoczno. Ja wyruszam jakieś 40 minut przed wschodem, jest już prawie widno i nawet całkiem ciepło. Wschodu słońca doświadczam na trasie, i jest to równie przyjemne wydarzenie co ze szczytu, idealne na pierwsze śniadanko.
III etap trekkingu (1,2 km) szlakiem nr. 7 ze schroniska Altavista do La Rambleta prowadzi po jałowym terenie utworzonym niegdyś przez spływającą lawę.
VI etap trekkingu (0,5 km) od skrzyżowania szlaków do bramek przy górnej stacji kolejki, pomiędzy wulkanicznymi formacjami. Szlak 11.
V etap trekkingu (0,6km) – od bramek na sam szczyt. Szlak 10.
Szczyt Teide – wejście łatwe i przyjemne, choć z odczuwalną wysokością. Po drodze kaldera Teide i dymiące fumarole. Widoki nieziemskie. Nie ma co pisać, to trzeba zobaczyć. Moim zdaniem to najlepsza godzina na stanięcie na szczycie – ci, którzy byli tu na wschodzie słońca już zeszli, następni wejdą dopiero jak ruszy kolejka. Ja jestem na szczycie zupełnie sama.
Panorama ze szczytu El Teide Zejście – z powrotem do bramek górnej stacji kolejki. Stąd 2 opcje: powrót tą samą trasą lub drugi szlak zejściowy prowadzący przez Pico Viejo – sąsiedni wulkan. Ja wybrałam tę drugą i dłuższą opcję (10 km).
Szlak 12 prowadzi najpierw ścieżką pod szczytem Teide do punktu widokowego Mirador de Pico Viejo, gdzie zmienia się na szlak 9, który wprowadza na ogromne pole lawy, zwane malpaís. To jałowy, pozbawiony roślinności i życia krajobraz. Na jego horyzoncie pojawia się już piękny Pico Viejo.
Szczyt Pico Viejo – nie prowadzi na niego znakowany szlak, należy za wydeptaną ścieżką podejść do góry. Na szczycie szerokie widoki na ocean, załamaną kalderę oraz pamiątkowa książeczka, do której można się wpisać.
Szlak 23 sprawdza nas w dół. Prowadzi przez bardziej już ‘żywy’ krajobraz z roślinnością, jajami Pico Viejo oraz ogromną ilością jaszczurek. Zejść można także szlakiem nr 9, który prowadzi przez Montaña de Chio i niewielki fragment lasu sosnowego (wtedy mamy dalej do przystanku autobusowego).
Szlak 3 – pętla wokół Roques de Garcia – grupy wulkanicznych ostańców. To pomnik przyrody, który robi spore wrażenie, szczególnie z pięknym tłem, na którym rysuje się sylwetka Teide. Na pętli tablice informacyjne z geologicznymi ciekawostkami.
Gdzie spać pod Teide?
Noc pod Teide to niezapomniane przeżycie oraz logistyczne ułatwienie. Jednak nie jest to proste, gdyż w okolicy brakuje miejsc noclegowych (oprócz kilku bardzo drogich w El Portilo). W tym wypadku, trzeba liczyć na noc pod wulkanem. Najlepszą opcją zdaje się nocleg w schronisku AltaVista. Co prawda schronisko jest nieczynne od 2017 roku, ale udostępniony jest jeden pokój w przybudówce schroniska, gdzie stoją 3 łóżka piętrowe, czekające na turystów w potrzebie. Należy jednak pamiętać o dobrej izolacji termicznej. Schronisko znajduje się na wysokości 3200 m n.p.m. Temperatura może spaść poniżej 0 a pokój ma niedomykające się drzwi. Wydaje się, że miejsce to jest oficjalnie przygotowane przez park narodowy, jednak według niektórych komentarzy na internecie, pokój bywa zamknięty (choć ciężko zamknąć wyrwane z zawiasów drzwi – no chyba, że to właśnie dlatego są wyrwane, bo kiedyś były zamknięte…?). Warto mieć na uwadze to, że pokój może być zamknięty lub wszystkie łóżka zajęte. Śpiwór, puchowa kurtka, czapka, rękawiczki i inne zimowe sprzęty są obowiązkowe.
Inna opcją, położoną trochę niżej i mniej komfortową, ale dość bezpieczną jest nocleg w małej ziemnej grocie znajdującej się na trasie szlaku na wysokości 2500 m, zaraz za skrzyżowaniem ze szlakiem z El Portillo. Na mapie zaznaczona jest jako Refugee Montaña Blanca. Posiada niewielki otwór wejściowy (bez drzwi), jednak powinna dobrze ochronić przed warunkami atmosferycznymi.
Na samym dole brak jest miejsc przeznaczonych na nocleg. Ewentualnie można schronić się gdzieś pod ścianami budynków.
Wspaniały to był trekking, nie zapomnę go nigdy. I choć ciężko będzie przebić te widoki, Góry Anaga ze swą soczystą zielenią, wilgocią i bliskością oceanu, są silnym konkurentem.
Krajobraz naprawdę kosmiczny, brawa za sprytne rozplanowanie trasy, by pobyć sam na sam z tym kolosem. Widoki - brak słów. Chciałbym na własne oczy zobaczyć kiedyś coś o takiej skali.